Info
Ten blog rowerowy prowadzi jelona z miasteczka . Mam przejechane 10973.85 kilometrów w tym 17.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.94 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 95054 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2018, Czerwiec10 - 0
- 2016, Maj4 - 0
- 2016, Kwiecień19 - 0
- 2016, Marzec20 - 0
- 2016, Luty5 - 0
- 2016, Styczeń1 - 0
- 2015, Sierpień5 - 1
- 2015, Lipiec27 - 0
- 2015, Czerwiec26 - 7
- 2015, Maj21 - 9
- 2015, Kwiecień13 - 18
- 2015, Marzec17 - 14
- 2015, Luty5 - 21
- 2015, Styczeń11 - 75
- 2014, Lipiec1 - 32
- DST 200.41km
- Czas 11:32
- VAVG 17.38km/h
- Podjazdy 1783m
- Sprzęt Klif
- Aktywność Jazda na rowerze
Kotlina Kłodzka po raz kolejny! (zbiorczy)
Niedziela, 12 kwietnia 2015 · dodano: 14.04.2015 | Komentarze 1
Miała
być 300-tka w poznańskiem, jednakże w końcu uznaliśmy, że tam jest dla
nas za płasko. W poszukiwaniu atrakcji i gór pojechaliśmy do naszej
ulubionej Kotliny.
Dzień
0. Wyjechaliśmy z Wrocławia w piątek, aby przed północą być w Bystrzycy
Kłodzkiej. Szybkie rozbicie namiotu, chłodna noc. Rano perfekcyjny
widok na góry...
Dzień 1. Celu jako takiego nie było, lecz za
najbliższy obraliśmy sobie Międzygórze i wodospad Wilczki. Ja miałam
nadzieję przy okazji zobaczyć zlotową miejscówkę, ale trud był daremny.
Sobota była bardzo ciepła, zresztą widać to na zdjęciach :)
Postanowiliśmy, że pojedziemy szlakiem rowerowym na przełaj gór, aby
się dostać w okolicę Jaskini Niedźwiedziej, Stronia Śląskiego i
przełęczy na granicy PL-CZ.
Brak dobrej mapy i lenistwo do
robienia zdjęć mapom po drodze, zaskutkowało tym, że daliśmy się
poprowadzić lokalsowi. Mieliśmy jechać w stronę Czarnej Góry, "Blisko!
Ciągle prosto, prosto, wszystko jest oznaczone!" i zjechać asfaltem do
Siennej. Gdzieś od 900m n.p.m zaczął męczyć nas śnieg o konsystencji
piachu na wydmie. Ani tu jechać, ani pchać. Skoro byliśmy tak blisko,
mogliśmy się pokusić o wjazd (wpych) na szczyt Czarnej Góry, 1205 m
n.p.m., ale widok ścianki, która nam się ukazała na Żmijowej Polanie
skutecznie sprawił, że pojechaliśmy najkrótszą drogą do Siennej. Szlak
rowerowy zielony cały zaśnieżony, ale dawało się zjeżdżać. Niestety
oznaczenie szlaku zniknęło, więc pocisnęliśmy stokiem narciarskim.
Bardzo zwracaliśmy uwagę narciarzy :D
Zaliczyliśmy kilka gleb, a raz jednocześnie, w dwóch różnych miejscach :) Straciłam swój recycleBłotnik, w przerzutkę wkręcił mi się konar, hak
się wygiął. Czerkawowi pęknięta osłonka później zablokowała kasetę. Z
siniakami, otarciami i ranami, ale cali i zdrowi, udaliśmy się na nocleg
za chaszczami.
Dzień 2. Deszcz z rana jak śmietana. Chmury
granatowe, ale trzeba się pakować. Decyzja - jedziemy w stronę
Wrocławia, przez Przełęcz Lądecką. W ciągu trasy rozpogadza się, ale już
nie jest tak ciepło jak wczoraj. Czerkaw na podjazdach wyraźnie mi
ucieka, ale nie daję mu się:P Mimo tego wjeżdża się całkiem fajnie, choć zjeżdża jeszcze lepiej :D Dalej mamy pod wiatr. Przed Strzelinem łapie mnie głód i zmęczenie,
jadę już na ostatnich oparach. Dojeżdżamy do bardzo dziwnego rynku, który
jest ogromy, ale otoczony nie kamienicami, jak to bywa w większości, a
blokami. Niecodzienny widok. Po pizzy, i jedziemy dalej. Odkrywam, że
moja mapa ma zaznaczone granice gmin, i wyznaczamy punkty na mapie, aby
"złapać je wszystkie". Jako że wycieczka urozmaicona, postanowiliśmy
skoczyć do Węgier :) Jednocześnie zjeżdżając z ruchliwej drogi, która już zaczęła męczyć.
Zaliczyliśmy zachód słońca, pojechaliśmy na Cmentarz Żołnierzy Polskich
we Wrocławiu (w zasadzie to nikt nie wiedział co to za kopiec - skusił
nas ciekawy podjazd). Już po ciemku zajechaliśmy na rynek i PKP.
Wsiadłam swego Rowerzystę do pociągu i udałam się do siebie;)
Jak
się później okazało, część z gmin już mieliśmy, a jedna została
wchłonięta (gmina Święta Katarzyna zniknęła z map w 2009r.). Głupie
pomysły wciąż się nas trzymają, a góry wciąż takie piękne:P
Trasy na oko:
Dzień 0/1 http://ridewithgps.com/trips/4397629
Dzień 2: http://ridewithgps.com/routes/7482511