Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jelona z miasteczka . Mam przejechane 10973.85 kilometrów w tym 17.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.94 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 95054 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jelona.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

100-200

Dystans całkowity:2419.43 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:108:49
Średnia prędkość:20.24 km/h
Maksymalna prędkość:43.00 km/h
Suma podjazdów:22323 m
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:127.34 km i 6h 24m
Więcej statystyk
  • DST 130.90km
  • Czas 06:22
  • VAVG 20.56km/h
  • Podjazdy 1759m
  • Sprzęt Klif
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Wyprawa na Bałkany. Dzień 5. BiH

Piątek, 17 lipca 2015 · dodano: 08.08.2015 | Komentarze 0












Kategoria 100-200


  • DST 110.50km
  • Czas 06:25
  • VAVG 17.22km/h
  • Podjazdy 1501m
  • Sprzęt Klif
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Wyprawa na Bałkany. Dzień 4. BiH

Czwartek, 16 lipca 2015 · dodano: 08.08.2015 | Komentarze 0


Wschód słońca gdzieś za Bosanską Dubicą.. Wstajemy wcześnie rano żeby pozostać niezauważonym - rozbiliśmy się dość blisko domów jednorodzinnych. W nocy podobno przy namiocie węszyły dwa psy. Sen twardy miałam to pozostaje mi uwierzyć :)

Ruszamy w góry - dziś będzie trochę szuterku!


Teraz trochę gorzej.

Ale trzeba sobie jakoś radzić! Przepraw było mnóstwo, zarwanych dróg, przewalonych drzew...


Zdobyliśmy szczyt! Jest to miejsce pamięci - upamiętnia on wielką bitwę z 1942r. (Bitka na Kozari). Partyzanci wyzwolili wtedy spory obszar w okolicy (Siły wynosiły około 3-6 tys.). Niemcy i Ustasze przygotowali przeciwko nim ofensywę, w której wzięło udział ponad 30 tys. żołnierzy. Zgrupowanie partyzantów zostało zlikwidowane, jednak części udało się uciec. Po bitwie represje dotknęły miejscową ludność – tysiące Serbów trafiło do obozu koncentracyjnego w Jasenovacu.

W Kozaracu przeżyliśmy pierwszy szok jeśli chodzi o ilość meczetów i muzułmanów na ulicy. Inne od naszych cmentarze. Ale to szybko minęło, bo przemieszczaliśmy się dość szybko, a tutaj wszystko się zmienia co kilka kilometrów. 


A to już Banja Luka... Kościół wyglądający całkiem orientalnie. Jest to katedra Serbskiego Kościoła Prawosławnego.

Pożegnaliśmy miasto kąpielą w rzece. Oprócz nas było w niej chyba pół miasta. Niektórzy ludzie przychodzili z własnymi środkami czystości i się myli. A my wyszliśmy z rzeki bardziej klejący niż wcześniej :D Gdy wyjeżdżaliśmy, a był już wieczór, okazało się, że wjeżdżamy w kanion, pierwsze niesamowite widoki...oraz pierwsza styczność z kierowcami-szaleńcami.


Z braku nadziei na nocleg na dziko i z okazji tego, że się lepiliśmy, i trochę przez strach o własne życie, zatrzymaliśmy się przy pierwszym działającym campingu.


Kategoria 100-200, Bałkany2015


  • DST 145.53km
  • Czas 06:51
  • VAVG 21.25km/h
  • Podjazdy 921m
  • Sprzęt Klif
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Wyprawa na Bałkany. Dzień 3. HR i BiH

Środa, 15 lipca 2015 · dodano: 08.08.2015 | Komentarze 0


To nie Rosja. To Bośnia i Republika Serpska.
Link do mapy:


Kategoria 100-200, Bałkany2015


  • DST 112.40km
  • Czas 05:23
  • VAVG 20.88km/h
  • Podjazdy 632m
  • Sprzęt Klif
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Wyprawa na Bałkany. Dzień 2. HU i HR

Wtorek, 14 lipca 2015 · dodano: 08.08.2015 | Komentarze 0









Nocujemy na zakomarzonym ściernisku.
Link do mapy:


Kategoria 100-200, Bałkany2015


  • DST 155.40km
  • Czas 07:02
  • VAVG 22.09km/h
  • Podjazdy 474m
  • Sprzęt Klif
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Wyprawa na Bałkany. Dzień 1. Bratysława START - SK - HU

Poniedziałek, 13 lipca 2015 · dodano: 08.08.2015 | Komentarze 0

Startujemy w Bratysławie o godzinie 19 ! Skarpetki do sandałów założone, rowery złożone...

Mapa:


Kategoria 100-200, Bałkany2015


  • DST 101.16km
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 888m
  • Sprzęt Klif
  • Aktywność Jazda na rowerze

Najt rajta

Czwartek, 30 kwietnia 2015 · dodano: 01.05.2015 | Komentarze 2

Rozpoczęłam jazdę o godzinie 20:20. Czemu tak późno? Chyba czemu tak wcześnie, ponieważ do domu wróciłam dopiero po 19. Musiałam się zadowolić ochłapami dnia :) Z braku czasu, wszystko dobre. Uczestnicy: ja, księżyc, gwiazdy, trochę saren usiłujących wbiec na drogę. Trafiłam na całkowicie opustoszałe drogi, zwłaszcza DK 3 do Bolkowa. Jechało mi się do pewnego momentu zacnie, średnia 26 w połowie drogi. Pomyślałam, że ja jednak chyba dziadzieję - zaczęłam wymiękać przy powrocie, serce mnie kuło, no i ogólnie kiepsko się czułam. Jechałam praktycznie bez przerw, ale jak już było źle - kolacyjka przy drodze. Rower leży, ja leżę, żuję tą nieszczęsną resztkę tortilli którą wzięłam na wynos. Jadłam ją choć głodna się w ogóle nie czułam. Wiatr gładzi mnie i trawę. A Księżyc spokojnie patrzy...



Sprawił się niesamowicie tej nocy, wszystko było widoczne. Są rowerzyści, którzy polują na odpowiedni wiatr, może ja będę polować na księżycowe noce? :P Ok. 25km od domu doszedł na dokładkę ostry ból brzucha (takiego jeszcze nie miałam) i mdłości => mamy objawy zatrucia. I ty tortillo przeciwko mnie? Ledwo dojechałam, ale jeszcze dokręciłam parę km do setki... i pomyśleć, że pierwotnie miałam pojechać na Złotoryję i zebrać brakujące gminy na południe od niej. Mimo wszystko jechało się super, było jasno, czasami miałam dodatkowo oświetlone drogi.

Poczułam wreszcie wolność...



Kategoria 100-200


  • DST 116.00km
  • Sprzęt Klif
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Kołobrzeg-Koszalin

Sobota, 14 lutego 2015 · dodano: 17.02.2015 | Komentarze 2

Podróż po jedną gminę i po frytki w KFC :D Romantyczna podróż :D Od rana było słońce, bardzo ładny, wiosenny dzień, lecz im bliżej wieczora, tym mgła zaczęła coraz bardziej opadać.


Lód na piasku!


 I wytwór śniegopodobny :D Moje marzenie zobaczenia śniegu na piasku nad morzem zostało zrealizowane! :D Zjawisko dla mnie całkiem nieznane zostało poznane. Radość! Czerkaw też się cieszy, przy okazji rozgrzewa :D


Wieczór w Kołobrzegu ;)
A potem herbatka z prądem na rozgrzanie ;)


Kategoria 100-200


  • DST 107.27km
  • Czas 04:58
  • VAVG 21.60km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Podjazdy 410m
  • Sprzęt Klif
  • Aktywność Jazda na rowerze

Psychodeliczny trip

Niedziela, 18 stycznia 2015 · dodano: 18.01.2015 | Komentarze 14

Ze stresu dolega mi niemożność zaśnięcia i płytki sen, a jak sen jakiś jest, to musi być albo straszny albo psychodeliczny.

Dzisiejsza wycieczka również była jak sen. Najdziwniejsza, jaką miałam.
Nie mogłam wstać, walczyłam z sobą rano, ale na rower się zebrałam dopiero o 11. Miałam wyjść 7-8 :D Zaraz po wyjściu z domu padł mi telefon. Koszmarek mały, ale do przeżycia. ZDJECIA SĄ INTERNETOWE

Zabrałam mapę, cel i dystans nie były określone, choć wieczór wcześniej rysowałam sobie traski i znalazłam przy okazji śmiechaszkową nazwę miejscowości (Ruja) . Miałam zamiar pojechać do Świdnicy, pokręcić się po okolicy i wrócić. Jednak pedałowawszy, zamyśliłam się i przejechałam skręt. Nooo to ładnie - to nie mógł być przypadek. Lecę tak jak mnie podświadomość niesie. Zdjęć nie mam żadnych własnych, z racji braku jadła dla telefonu.

Pogoda im dalej od Wałbrzycha, tym ładniejsza - słońce przyświecało, choć było lekko mgliście. Strzegom. A, wstąpię sobie do Bazyliki św. Piotra i Pawła (Dziwne, że dyskont się nie postawił obok). Jak trwoga to do Boga. Dojeżdżam brukową kosteczką.Wchodzę, akurat msza, kazanie - część najciekawsza. Kask kładę na podłogę, ażeby nie pobrudzić majestatycznych ławek, i ażeby ludzie widzieli co za mną byli, aby było usprawiedliwienie dla mojego ubłoconego odzienia (srogo).

Na kazaniu ksiądz mowił o tym, że powinno się robić w życiu to, co Bóg dał jako talent, że powinno robić się to, co się kocha, bo inaczej człowiek staje się niewolnikiem.  Ale że też pasja to ciężka droga - w końcu z łac. passio - cierpienie, męka. Aż się wzruszyłam bo temat u mnie na czasie, o tym ostatnio myślałam. Ksiądz daje dzieci do mikrofonu, pyta się kim by chciały zostać. Jedna powiedziała, że dziennikarką, to powiedział, "no tylko żebyś prawdę pisała", heheszki i w ogóle. No i słychać w kościele, że szczególnie należy dbać o rozwój dzieci, są wrażliwe, i chłoną jak gąbka. Kurtyna opada, wychodzi szydło z worka, ksiądz dlategoż zachęca, aby babcie i dziadkowie, mamy i taty kupili dzisiejszą gazetkę koniecznie, bo tam jest więcej na ten temat, a w szczególności na temat hello kitty, ten kotek bez ust to zło.

Szczerze, to spodziewałam się jakiejś modlitwy w intencji pokoju na świecie, lecz nic takiego nie było.


Po czym gdy zostali wypuszczeni ministranci z tacami, ja powabnie zrobiłam odwrót, jak to ja, z przytupem i hałasem. Na zewnątrz słoneczko, niebieskie niebo - zdecydowanie wolę taki kościół. Szukam skrętu na drogę 345. Będę przejeżdżać nad autostradą!! Byłam na dobrym wyjeździe, ale się spłoszyłam, bo coś nie grało. Wróciłam się do głównej, wróciłam się na tę samą drogę i już grało.


Urzekła mnie ścieżka rowerowa.


Tak, to naprawdę ścieżka - widać po malowaniu ;(

Im dalej jechałam, tym mgliściej się robiło. Im dalej, tym puściej. 345 była drogą widmo dnia dzisiejszego. Pusty, miejscami ładny asfalcik, i pola po obu stronach. Ale przestawałam coraz bardziej zwracać uwagę na otoczenie, ponieważ pojawił się głód i pragnienie, kiedy ja akurat zaczęłam wjeżdżać na wioski. Pierwsza lepsza za autostradą - sklep obsadzony z zewnątrz przez 8 ochroniarzy w barwach maskujących, czerwonych na twarzy, bo zapewne jak mnie zobaczyli to się zawstydzili :D. O nie, nie wchodzę tam. Dotrwam do RUI  :D Dojechałam brukiem na jakieś pole i wszamałam co wzięłam i co bym nie pomyślała, że mam (jabłko +batonik). Wróciłam się i pognałam dalej. Bruk za brukiem podkładał się pod me koła. Rzymu się obywatelom zachciało....

Na pewnym skrzyżowaniu okazało się, że jestem tylko 18km od Legnicy. Brukowanym brukiem skręciłam na moją wymarzoną RUJĘ i mój wymarzony sklep. Oczywiście, jak to w życiu bywa, zostałam na bruku, ponieważ w siedzibie gminy RUJA nie było nic, prócz rzecz jasna bruku, Urzędu Gminy i przedszkola. Podeszłam do budynku urzędu, aby zobaczyć, czy nie ma jakiejś żywej duszyczki tam, co by wodą poratowała. Nikogo nie było. Zero sklepów spożywczych, wszędzie bruk i rozpadające się domostwa, zero ludzi, a na urzędzie gminy wisi majestatycznie bankomat. Rozwaliła mnie tabliczka pod wszystkimi innymi tabliczkami - Gminna komisja rozwiązywania problemów alkoholowych w Rui. No to już wiadomo czemu w siedzibie gminy nie ma sklepu.



Rujo, nie zapomnę Cię. I ten Twój bruk. Słońca nie było, była szarość.

Podjęłam decyzję - spadam do Legnicy. Jakbym sił nie miała to wsiądę w pociąg. Zjechałam tym razem drogą gruntowo-błotną do Komornik, gdzie czekał na mnie bruk. Wypytawszy ludzi, którzy tu byli, a nigdzie indziej ich nie było, trafiłam na sklep. Pod sklepem zrobiłam furrorę, lecz jednak trafiło do mnie, że jestem raczej nienormalna. 65km dla typowego człowieka to naprawdę dużo. Jeden się spytał, a to nie można było prościej na Legnicę jechać? Zmieniłam temat, bo nie będę się tłumaczyć, że jestem tu tylko dlatego, że nazwa sąsiedniej wioski śmieszna. Pewnie nawet nie wiedzą, że śmieszna. Jeden z żulików stwierdza, że on jeździ tam..no...do Szczawna do tego... Makro! i Tesco! Bo jest dyrektorem handlowym. No jak jakiś sen psychodeliczny. W takich sytuacjach nie wiem co odpowiedzieć innego jak, "no to super". Jadę. Za szybko tracę siły po drodze, jest mi zi-zimno, jednak skutecznie, do czerwoności czasem, rozpala mnie bruk w następnych wioskach. SKĄD TYLE BRUKU??!! Gdzie ja jestem, co to za świat? Jaką symbolikę ma bruk? Mam dosyć....


Danie dnia - Bruk. Propozycja podania. W rzeczywistości zielska nie było, ani nasłonecznienia też już nie :(

Legnica, nareszcie. Na dworcu ostatecznie decyduję, czy wracam na kołach, czy pociągiem. Tylko 30 min czekania na pociąg. Na dworcu jeszcze bardziej się trzęsę - wszystkie ciuchy mokre. Na szczęście pociąg przyjeżdża 15 min wcześniej. Robi się ciemno. Dworzec nieprzystosowany do ograniczonych ruchowo. Jadę do Świdnicy. Zmieniam mokrą bluzę na suchy polar, a kurtkę, buffa i rękawiczki suszę na grzejniczku, jak ostatni cyrk na kółkach(szynach). Po drodze przyglądam się odbiciom w szybie, jak 3 latka terroryzuje swoich rodziców o mandarynkę, i jak dzielnie rodzice znieśli atak histerii. Jak się wygrzałam, pora było wysiadać. Wybrałam opcję powrotu do domu 25km pod górę. Przez spory kawałek jechałam tylko ze swoją lampką, sama, przecinając las. Krzyczałam głośno, że dam radę, że zdam egzamin, że dojadę do domu, wiecie ,motywacja w stylu "Kim jesteś? Jesteś zfycienscom!"

No i tak minął psychodeliczny dzień! W domu się rozbeczałam na parę sekund, bo zamiast redukcji stresu , jeszcze skubany wzrósł. Może dlatego, że się czas ostateczny zbliża. Psychodeliczny dzień, pod znakiem hello kitty, bruku i żuli. Jestem zmęczona, może dzisiejsza noc będzie lepsza.

4 gminy zdobyte - Ruja , Kunice , Udanin, Wądroże Wielkie

Route 2 887 806 - powered by www.bikemap.net


Route 2 887 829 - powered by www.bikemap.net








Kategoria 100-200


  • DST 101.87km
  • Czas 05:13
  • VAVG 19.53km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Podjazdy 1340m
  • Sprzęt Klif
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pierwsza setka w 2015. SMOK!

Wtorek, 13 stycznia 2015 · dodano: 13.01.2015 | Komentarze 16

Od niedzieli wyczekiwałam dnia dzisiejszego. Cudowna pogoda wg. METEO spełniła się. Prawie bezchmurnie niebo, temp. min. 1,5st, temp. max 7st, tylko wmordęwind być musiał :P Z Głuszycy i do Głuszycy towarzyszył mi Mateusz, który skutecznie podkręcił moje tempo.

Smocza trasa :

Route 2 884 062 - powered by www.bikemap.net





Wywrotka x3 na szklance (Unisław-Rybnica). Jeszcze lód nie stopniał.



PKP Głuszyca - sweetfocia z rowerem.


Widoczek w Głuszycy.



Mezimesti - ulubiona miejscówka do odpoczynku i szamania zapasów.



Ku przestrodze - Vernerovice.


Mięśnie ulegają szybkiemu rozgrzaniu :) Do zobaczyska.


Kategoria 100-200, 100-200